Żadne dziecko nie powinno być otaczane religijnym mistycyzmem. Mistycyzm oferuje dziecku ucieczkę od rzeczywistości – ale w niebezpiecznej formie.

                      Przekazuje neonowej dziatwie kontrowersyjny, prowokujący, zachwycający i pełen gorzkiej prawdy rozdział IV Religia i Moralność książki A. S. Neill, Summerhill [1] Można nie we wszystkim zgadzać się z Autorem, można nawet w ogóle się z nim nie zgadzać – nie sposób jednak zignorować przesłania książki – głębokiego i bezwarunkowego szacunku dla dziecka. Żyj, jak chcesz – i pozwól żyć innym. Tak jak chcą. Przypomnę sentencję Jana Zamoyskiego(1542 – 1605)„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Z perspektywy ponad 400 lat widać jak na dłoni, prawdziwość powyższych słów człowieka wybitnego. Otóż to religijne dyrdymały jezuickich teologów doprowadziły do ciemnoty, wojen religijnych i w konsekwencji rozbiorów I RP [2] Jak Polska byłaby inna, gdyby zamiast koloratki i sukienki kandydaci do stanu duchownego wybrali drogę nauki jak np.: agnostyk Zbigniew Religa [3] czy spadkobierca jego spuścizny niedoszły ksiądz Marian Zembala [4] Zapraszam do intelektualnej biesiady i refleksji tak potrzebnej, a nieobecnej w naszej rzeczywistości nad Wisłą – TMW.

 

CZĘŚĆ IV RELIGIA I MORALNOŚĆ

Religia


Niedawno pewna kobieta odwiedzająca Summerhill spytała mnie: „Dlaczego nie uczycie uczniów o życiu Jezusa, tak żeby zainspirować ich do pójścia w jego ślady?” Odpowiedziałem, że uczymy się życia nie przez słuchanie o życiu innych, lecz po prostu żyjąc, bowiem słowa są nieskończenie mniej ważne niż czyny. Wiele osób nazywało Summerhill miejscem religijnym, ponieważ daje ono dzieciom miłość. Może to i prawda; tylko że mnie nie podoba się ten przymiotnik, dopóki religia oznacza to, co zwykle znaczy dzisiaj – wrogość wobec naturalnego życia. Religia, jaką pamiętam, praktykowana przez mężczyzn i kobiety w szarych ubraniach, śpiewających ponure hymny do trzeciorzędnej muzyki, proszących o przebaczenie za swoje grzechy – nie jest to coś, z czym chciałbym być identyfikowany. Osobiście nie mam nic przeciwko człowiekowi, który wierzy w Boga – wszystko jedno, w jakiego Boga. Natomiast mój sprzeciw budzi każdy, kto utrzymuje, że jego Bóg jest tym autorytetem, który pozwala mu narzucać ograniczenia na ludzki rozwój i szczęście.Bitwa nie toczy się między zwolennikami teologii a tymi, którzy jej nie znają; toczy się ona między wyznawcami wolności dla ludzi a tymi, którzy wierzą w jej ograniczanie. Któregoś dnia będziemy mieli nową religię. Być może wybałuszysz oczy i zawołasz: „Co? Nowa religia?” Katolik chwyci za broń i zaprotestuje: „Czyż chrześcijaństwo nie jest wieczne?”, Żyd chwyci za broń i zaprotestuje: „Czyż judaizm nie jest wieczny?” Nie, religie nie są ani trochę bardziej wieczne niż narody. Religia – każda religia – rodzi się, przeżywa swoją młodość, starość i śmierć. Setki religii nastało i przeminęło. Z milionów Egipcjan, którzy wierzyli w Amona Ra przez niemal 4000 lat, nie znajdziesz dzisiaj ani jednego wyznawcy. Pojęcie Boga zmienia się wraz ze zmianą kultury: w kraju pasterskim Bóg był Łagodnym Pasterzem; w czasach wojen – Bogiem Walki; gdy kwitł handel – Bogiem Sprawiedliwości odważającym Prawo i Miłosierdzie. Dziś, gdy człowiek jest tak mechanicznie twórczy, Bóg to Wellsowski „Wielki Nieobecny”, ponieważ nie jest potrzebny Bóg-Kreator w wieku, który sam robi własne bomby atomowe.

Któregoś dnia nowe pokolenie nie zaakceptuje przestarzałej religii i mitów dnia dzisiejszego. Nowa religia obali pogląd, że człowiek rodzi się grzeszny. Nowa religia będzie czcić Boga czyniąc człowieka szczęśliwym. Odrzuci ona antytezę ciała i ducha. Zrozumie, że ciało nie jest grzeszne. Zrozumie, że niedzielny poranek spędzony na pływaniu jest bardziej święty niż tenże czas spędzony na śpiewaniu hymnów – tak jakby Bóg potrzebował hymnów, żeby go zadowolić. Nowa religia odkryje Boga na łąkach, nie w niebiosach. Wyobraźcie sobie tylko, co można by zrobić, gdyby choć dziesięć procent czasu spędzonego na modlitwach i chodzeniu do kościoła poświęcić na dobre uczynki, akty dobroczynne i wzajemną pomoc. Codziennie mogę wyczytać w gazecie, jak martwa jest nasza obecna religia. Wsadzamy ludzi do więzień; tłumimy opinie odmienne od naszych; gnębimy biednych; zbroimy się na wojnę. Jako organizacja Kościół jest słaby. Nie doprowadza do końca wojen. Robi bardzo niewiele lub nic dla złagodzenia naszego barbarzyńskiego kodeksu karnego. Rzadko kiedy staje po stronie wyzyskiwanego. Nie można służyć Bogu i mamonie. Używając współczesnej parafrazy, nie można iść do kościoła w niedzielę, a w poniedziałek ćwiczyć walkę na bagnety.Nie znam równie niegodziwego bluźnierstwa, jak to, którego dopuszczają się różne kościoły, twierdzące w czasie wojny, że Wszechmogący jest po ich stronie. Bóg nie może wierzyć, że obie strony mają rację. Bóg nie może być jednocześnie Miłością i patronem ataku gazowego. Dla wielu zorganizowana, konwencjonalna religia jest łatwym rozwiązaniem indywidualnych problemów. Jeżeli katolik zgrzeszy, spowiada się księdzu i uzyskuje odpuszczenie. Człowiek religijny przerzuca swój ciężar na Boga; wierzy i jego droga do wieczności jest zapewniona. W ten sposób akcent przesuwa się z wartości jednostki i indywidualnego zachowania na credo: „Wierz w Pana, a będziesz zbawiony”. Znaczy to, w gruncie rzeczy: zdeklaruj się, a twoje problemy duchowe są rozwiązane. Masz gwarantowany bilet do nieba. Religia w istocie boi się życia. Jest ona formą ucieczki. Dyskredytuje „tu i teraz” jako zaledwie przygotowanie do pełniejszego życia w zaświatach. Mistycyzm i religia mówią, że życie tutaj na ziemi jest fiaskiem; że niezależny człowiek nie jest dość dobry, by dostąpić zbawienia. Lecz doświadczające swobody dzieci tak nie czują, bowiem nikt ich nie nauczył mówić życiu „nie”. Religia i mistycyzm popierają nierealistyczne myślenie i nierealistyczne zachowanie. Prosta prawda jest taka, że my, z naszymi telewizorami i odrzutowcami jesteśmy bardziej oddaleni od prawdziwego życia niż afrykański tubylec. Faktem jest, że Aborygen też ma swoją religię zrodzoną z lęku; lecz nie jest on impotentem, ani homoseksualistą, ani nie ma zahamowań. Jego codzienność jest prymitywna, lecz on mówi życiu „tak” w wielu zasadniczych sprawach. My, podobnie jak dzikusy, także poszukujemy religii powodowani lękiem. Ale w przeciwieństwie do nich jesteśmy ludźmi wykastrowanymi. Potrafimy nauczyć nasze dzieci religii tylko wtedy, gdy wcześniej pozbawimy je na zawsze odwagi i złamiemy ich ducha przez lęk. Znam wiele dzieci zniszczonych przez trening religijny. Przytaczanie przykładów nie pomogłoby nikomu. Z drugiej strony każdy wyznawca idei zbawienia może podać mnóstwo przypadków ludzi, którzy zostali „zbawieni” przez „obmycie we krwi”. Przy założeniu, że człowiek jest grzesznikiem i musi być odkupiony, ludzie wierzący mają rację. Żadne dziecko nie powinno być otaczane religijnym mistycyzmem. Mistycyzm oferuje dziecku ucieczkę od rzeczywistości – ale w niebezpiecznej formie. Każdy z nas odczuwa czasem potrzebę ucieczki od rzeczywistości, w przeciwnym razie nigdy nie przeczytalibyśmy powieści, nie poszli do kina czy nie napili się whisky. Ale my uciekamy z otwartymi oczami i wracamy bardzo szybko. Mistyk ma skłonności do tego, by stale wieść eskapistyczne życie, wkładając całe swoje libido w Teozofię, Spirytualizm, Katolicyzm czy Judaizm. Żadne dziecko nie jest z natury mistykiem. Incydent, który miał miejsce w Summerhill któregoś wieczoru w czasie zajęć spontanicznego aktorstwa, uwydatnia naturalne dla dziecka poczucie rzeczywistości, jeżeli jego reakcje nie zostały wypaczone przez lęk.

Pewnego więc wieczoru usiadłem sobie na krześle i powiedziałem: – Jestem św. Piotrem przy Bramie Niebieskiej. Wy będziecie ludźmi, którzy chcą dostać się do środka. No, zaczynajcie. Podchodzili do mnie z najrozmaitszymi powodami, dla których chcieli wejść do środka. A jedna dziewczynka nawet podeszła z przeciwnej strony i błagała, że chce wyjść! Lecz gwiazdą wieczoru okazał się czternastoletni chłopiec, który przeszedł obok mnie pogwizdując, z rękami w kieszeniach. – Hej! – zawołałem – nie możesz tam wejść. Odwrócił się i spojrzał na mnie. – Aaa… – powiedział – jesteś nowy w tej robocie, co? – Co przez to rozumiesz? – spytałem. – Nie wiesz, kim jestem, prawda? – Kim jesteś? – ja na to. – Bogiem – odparł, i pogwizdując, wszedł do nieba.

Dzieci tak naprawdę nie chcą też się modlić. W ich przypadku modlitwa to udawanie. Pytałem setki dzieci: „O czym myślisz, jak się modlisz?” Każde mówiło to samo: przez cały czas myśli o różnych rzeczach. Dziecko musi myśleć o innych rzeczach, ponieważ modlitwa nie ma dla niego żadnego znaczenia. Jest narzucona z zewnątrz. Milion ludzi modli się codziennie przed jedzeniem, i prawdopodobnie 999 999 z nich robi to mechanicznie, dokładnie tak jak mówimy „przepraszam”, gdy chcemy wyminąć kogoś w windzie. Lecz po co przekazywać nasze mechaniczne modlitwy i nasze mechaniczne maniery nowym pokoleniom? To nie jest uczciwe. Nie jest też uczciwe narzucanie religii bezradnemu dziecku. Powinno mu się zostawić całkowitą swobodę podjęcia decyzji, gdy osiągnie wiek, w którym dokonuje się wyborów. Niebezpieczeństwem większym niż mistycyzm jest niebezpieczeństwo zrobienia z dziecka człowieka, który nienawidzi. Jeżeli uczy się je, że pewne rzeczy są grzeszne, to jego umiłowanie życia musi zmienić się w nienawiść. Dzieci doświadczające wolności nigdy nie myślą o innym jak o grzeszniku. W Summerhill, gdy ktoś ukradnie i jest sądzony przez sąd złożony z kolegów, nigdy nie jest karany za kradzież. Musi tylko zwrócić dług. Dzieci podświadomie rozumieją, że kradzież jest chorobą. Są małymi realistami stanowczo zbyt rozsądnymi na to, by domagać się złego Boga i kuszącego diabła. Zniewolony człowiek stworzył Boga na swoje podobieństwo, lecz cieszące się wolnością dzieci, które z entuzjazmem i odwagą stawiają czoło życiu, nie mają w ogóle żadnej potrzeby tworzenia jakiegokolwiek Boga.

Jeżeli chcemy, żeby nasze dzieci miały zdrowe dusze, musimy wystrzegać się przekazywania im fałszywych wartości. Wiele osób, które wątpią w teologię chrześcijaństwa, nie waha się uczyć swoich dzieci wiary w to, co oni sami kwestionują. Ile matek wierzy dosłownie w ogień piekielny i złote niebo z harfami? A mimo to, te tysiące niewierzących matek wypaczają dusze swoich dzieci serwując im te staroświeckie, prymitywne opowieści. Religia kwitnie, ponieważ człowiek nie potrafi stanąć twarzą w twarz ze swoją podświadomością. Robi z podświadomości diabła i ostrzega człowieka, by uciekał przed jej pokusami. Lecz gdy uczyni się podświadome świadomym, religia staje się niepotrzebna. Religia prawie zawsze oznacza dla dziecka tylko strach. Bóg jest potężnym mężczyzną, z dziurami w powiekach: On widzi cię wszędzie, gdziekolwiek byś nie był. Dla dziecka znaczy to często, że Bóg widzi także to, co robi się pod kołdrą. A wprowadzenie lęku w życie dziecka jest największą ze wszystkich zbrodni. Na zawsze dziecko mówi życiu „nie”; na zawsze czuje się gorsze; na zawsze staje się tchórzem. Nikt, kogo w dzieciństwie traktowano lękiem przed następnym życiem w piekle, po prostu nie może być wolny od neurotycznego niepokoju o bezpieczeństwo w tym życiu. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy taka osoba rozumowo pojmuje, że niebo i piekło są infantylnymi wyobrażeniami opartymi wyłącznie na ludzkiej nadziei i lękach. Wypaczenie emocjonalne, którego doświadcza się we wczesnym dzieciństwie, prawie zawsze utrwala się na całe życie. Ten srogi Bóg, który nagradza harfami albo pali w piekle, jest Bogiem, którego stworzył człowiek na podobieństwo swoje. Jest on superprojekcją. Bóg staje się spełnieniem życzeń; szatan – spełnieniem lęków. W ten sposób to, co dostarcza przyjemności, zaczyna oznaczać to, co jest złe. Granie w karty i chodzenie do teatru, i taniec – zaczynają przynależeć do diabła. Zbyt często być religijnym znaczy być smutnym. Sztywne niedzielne ubranie, które zmuszone są nosić dzieci w większości prowincjonalnych miast, świadczą o ascetycznej i karzącej jakości religii. Także muzyka sakralna ma z reguły ponury charakter. Dla bardzo wielu ludzi pójście do kościoła jest wysiłkiem, jest obowiązkiem. Dla wielu ludzi być religijnym to wyglądać nieszczęśliwie i być przygnębionym.

Nowa religia będzie oparta na wiedzy o wewnętrznym „ja” i akceptacji samego siebie. Warunkiem wstępnym do tego, żeby kochać innych, jest prawdziwa miłość do samego siebie. Jakżeż jest to odmienne od wychowywania z piętnem grzechu pierworodnego, co musi powodować nienawiść do samego siebie i, w konsekwencji, nienawiść do innych. „Ten modli się najlepiej, kto najbardziej kocha wszystkie rzeczy i duże, i małe”. Tak Coleridge, poeta, wyraził nową religię. W nowej religii człowiek będzie modlić się najlepiej, gdy pokocha wszystkie rzeczy i duże, i małe – w samym sobie!

 

Bibliografia/netografia:

[1] A. S. Neill, Summerhill, Wyd. Almaprint Katowice 1991, s, 111-112.

Alexander Sutherland Neillhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Alexander_Sutherland_Neill

Źródło zdjęcia wprowadzającego: „Wpływ religii na psychikę dziecka”: https://www.youtube.com/watch?v=KQqKkTrAWqI

[2]Najgłupsze rzeczy, jakich uczono w polskiej szkole w czasach rzekomego oświecenia: https://www.focus.pl/artykul/wymowni-uczeni-znienawidzeni

[3]Religa: utwierdzam się w przekonaniu, że Boga nie ma: https://wiadomosci.wp.pl/religa-utwierdzam-sie-w-przekonaniu-ze-boga-nie-ma-6036780591604865a

[4]Marian Zembala: na jedno oko nic nie widzę. Nic, kompletnie nic: https://ksiazki.wp.pl/marian-zembala-na-jedno-oko-nic-nie-widze-nic-kompletnie-nic-6177381039528065a

 

Bibliografia dodatkowa:

Sąd postanowił, że 9-latka musi chodzić na religię. "Dość przedmiotowo potraktowano opinię dziecka": https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,130517,24400915,sad-postanowil-ze-9-latka-musi-chodzic-na-religie-dosc-przedmiotowo.html

I dziecko swoje karać będziesz…: https://e-sochaczew.pl/n/i-dziecko-swoje/64049


Międzynarodowe badanie: religijne dzieci są mniej życzliwe od niereligijnych: https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19156991,miedzynarodowe-badanie-religijne-dzieci-sa-mniej-zyczliwe-od.html

Religia obowiązkowa? Resort oświaty nie zareagował na apel abp. Skworca: https://plus.dziennikzachodni.pl/religia-obowiazkowa-resort-oswiaty-nie-zareagowal-na-apel-abp-skworca/ar/c1-14706601

Prof. P. Urbańczyk: chrześcijaństwo na ziemiach polskich było początkowo religią elit: https://dzieje.pl/wideo/prof-p-urbanczyk-chrzescijanstwo-na-ziemiach-polskich-bylo-poczatkowo-religia-elit

Dezerter - Polska złota młodzież: https://www.youtube.com/watch?v=wU7SB_11k_M